Przyszła więc kolej na narodziny Tibii, żyjącego centrum wszystkiego co zostało stworzone. Powstała ona z żywiołu ziemi, podczas kiedy Sula, olbrzymie morze, łagodnie pokrywające wybrzeża Tibii, zrodziło się z elementu wody. Ponad wszystkim zaś utworzyło się powietrze, rozpościerając swe skrzydła niczym ochronny płaszcz, wraz z ogniem – fundamentem dającym ciepło krainie, dzięki swym odwiecznym płomieniom. W końcu wszystkie żywioły zajęły należyte miejsca, a każdy z nich jarzył się blaskiem boskiej energii. Niestety, były one dzikie i nieobliczalne, kierowane pierwotną naturą. Było jasne, że żaden z żywiołów nie odziedziczył po Tibiasuli jej spokojnego ducha – harmonia została zniszczona na zawsze. Jednakże, Uman i Fardos nie poddali się. Wspólnie zdecydowali stworzyć z elementów coś zupełnie nowego, coś co będzie przypominać Tibiasulę i odda jej należyte honory. Przez wiele eonów obserwowali żywioły i w końcu dokonali ważnego odkrycia – elementy posiadają w sobie nasiona nowego istnienia, nasiona które podtrzymają życie pod warunkiem, że jeden z bogów zjednoczy się z nimi. Przyszła więc, w końcu chwila, kiedy to bogowie, odkryli sekret życia.
Fardos został pierwszym ochotnikiem. Zjednoczył się z żywiołem ognia, które dało życie dwóm dzieciom: Fafnar - córce i Suonowi - synowi. Wkrótce dwójka tych nowych bogów zajęła należyte im miejsce w dziele stworzenia. Wybrali oni życie w przestworzach, które było nad nimi. Tworzyli razem dwa słońca świecące nad całą krainą. Niestety rodzeństwo mocno różniło się charakterem, co sprawiało, że nie dogadywali się ze sobą. Podczas kiedy Suon był spokojny i miły, jego siostra Fafnar była nierozważna i dzika, nieustannie zsyłając na świat swe niszczycielskie płomienie. W końcu, Suon stracił cierpliwość wobec siostry. Zaatakował ją, w związku z czym wywiązała się szaleńcza walka. W konflikcie tym dominował Suon, gdyż był znacznie silniejszy od siostry, a więc Fafnar poczęła uciekać wzdłuż morza, próbując szukać schronienia w podziemiach, gdzie żyła ogień – jej matka. Pomimo tego Suon wciąż podążał za swą siostrą, nawet do podziemi, wskutek czego Fafnar ponownie uciekła nad morze. Uparty Suon kontynuował swą nieustępliwą pogoń, która trwa po dziś dzień. Z tego powodu, każdego dnia dwa słońca znikają z horyzontu, aby pogrążyć na ten czas krainę w mroku i ciemności.
Przyszła kolej, aby Uman spróbował swego szczęścia. Połączył się z ziemią, którą obecnie znamy pod nazwą Tibia. Ziemia zaś dała mu Crunora – Władcę Drzew. Bóg ten był pełen wdzięku i wigoru. Podobnie jak Fafnar, jego kapryśna kuzynka, Crunor kochał swój wygląd, ale był mądrzejszy oraz znacznie skromniejszy. Wkrótce sam stał się twórcą żyjących istot, gdyż był zainspirowany procesem stwarzania i niebywałym darem życia. Stworzył więc rośliny i umieścił je w ciele matki Tibii, które prędko pokryły ją na wzór pięknego płaszcza.
Następnie Fardos połączywszy się z powietrzem dał początek Nornurowi, bogu przeznaczenia. Nornur zazdrościł Crunorowi dumnego wyglądu, ponieważ sam odziedziczył po matce raczej kruchą formę, w związku z czym jego ciało składało się w większości z ulotnych chmur i pieśni wiatru. Poprosił więc swego kuzyna, aby pomógł mu uzyskać takie ciało jakie on posiada, ale bez względu jak bardzo się starali, nie mogli znaleźć rozwiązania. Nornur na zawsze pozostał tym czym był na początku: wietrznym bogiem, cieniem cieni. Aby pocieszyć smutnego kuzyna, Crunor zasugerował, aby Nornur stworzył istoty należące do niego, którymi będzie mógł rządzić jako podwładnymi. I tak na świat przyszły pająki - dostojne, przerażające kreatury, zdolne upleść pajęczyny niesamowitej urody. Delikatne i ulotne, właśnie takie przywodziły Nornurowi na myśl swój własny efemeryczny kształt.
Na samym końcu, Uman połączył się z Sulą - morzem, była to chwila kiedy powiła się Bastesh – Pani Mórz. Była niezmiernie piękna i gdy Uman z Fardosem ujrzeli ją, zrobiło im się smutno, gdyż przypominała Tibiasulę. Ale niestety! Jej piękno nie przetrwało. Kiedy Fafnar, próżna bogini słońca, ujrzała Bastesh, zakipiała z zazdrości po czym rzuciła się na nią z całą swą złością urażonej dumy. Głęboko zatopiła swe szpony w wątłym ciele nowo narodzonej bogini i jasnym było dla innych bogów, że zamierza ją dosłownie roznieść na strzępy. W tym momencie Suon zdecydował ukarać swą siostrę za jej złe uczynki, a jako karę poprzysiągł kontynuowanie wiecznej ucieczki Fafnar przed jego boskim gniewem. Do dziś Bastesh w pełni nie uleczyła okropnych ran zadanych przez jej zazdrosną kuzynkę. Piękno bogini zostało zniszczone prawie na samym początku jej istnienia, ale znacznie groźniejsze od ran zewnętrznych były rany duszy. Córka Fardosa i Suli wyrosła wkrótce na nieśmiałą i melancholijną, wolącą towarzystwo ciszy oceanu, którego wody stały się słone, za sprawą jej nieustannie padających łez. Bastesh rzadko komunikowała się ze światem zewnętrznym, a jej obecność została odkryta dopiero za sprawą obecności dużej ilości istot, które zamieszkały wkrótce ocean.
Poprzednie opowiadanie | Początek strony | Następne opowiadanie